czwartek, 17 grudnia 2015

Wigilia WUTW 2016

17 grudnia 2016r. odbyło się spotkanie wigilijne Wilanowskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku, które swoim koncertem świątecznym uświetniło czworo uczniów oraz absolwent Szkoły Muzycznej Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Laskach. Na spotkaniu nie zabrakło Burmistrza Dzielnicy Wilanów, pana Ludwika Rakowskiego, oraz przedstawicieli Rady Dzielnicy. Były życzenia, łamanie się opłatkiem oraz wspólne kolędowanie.
















wtorek, 15 grudnia 2015

Wycieczka WUTW do Zakopanego





Jesienna wycieczka WUTW do Zakopanego była dla wielu z nas podróżą sentymentalną. Jak dobrze nam zdobywać góry i młodą piersią chłonąć świat… Tak śpiewaliśmy w drodze, bo każdy z osobna pamiętał to miejsce z czasów swojego dzieciństwa i młodości. Jakże inaczej patrzy się wtedy na świat… Góry, ich ogrom, monumentalizm, potęgę i nieokiełznanie - wrażenia, które niezależnie od wieku, od kondycji, od doświadczeń piechurskich – chce się przeżywać, a Tatry po prostu… zdobywać. Tym razem nie było inaczej.
Zakopane odkrywaliśmy jednak pod nowym hasłem. Poza nieodzownym walorem geograficznym i krajobrazowym, Zakopane jest przede wszystkim prawdziwą kolebką polskiej kultury przełomu XIX i XX wieku. Górskie miasteczko, oddalone od Krakowa o zaledwie dwie godziny drogi, stało się w czasach przemian kulturowo-społeczno-gospodarczych w burzliwych czasach począwszy od lat 90. XIX i początku XX wieku, aż do czasów powojennych, miejscem, gdzie najpełniej rozkwitła polska literatura i myśl o kulturze. Mowa o młodopolskiej i późno-modernistycznej tradycji na kartach zakopiańskiej historii. I my uwiedzeni legendą Tetmajera, Witkacego, Staffa, Tuwima, Wyspiańskiego i wielu innych, podążyliśmy w sentymentalną podróż za młodopolanami.
Prawdziwym przedmurzem dla rozwoju epoki Młodej Polski, miejscem narodzin, edukacji i życia wielu znanych twórców przełomu XIX i XX wieku był Kraków. Dawna Stolica Królów Polskich przywitała nas słońcem i gościła w życzliwych murach Zamku Królewskiego na Wawelu, gdzie zwiedzaliśmy wspólnie część komnat królewskich z imponującą kolekcją zabytków świadczących o wielowiekowej świetności polskiej monarchii. Wawel, dla wielu z nas miejsce, które odwiedziliśmy po latach, okazał się nieodkrytą perełką. Najnowsze prace archeologiczne, badania antropologów i historyków, odkrywają nowe i nieznane dotąd fakty. Kolejny powód by wrócić tam za jakiś czas.
Zakopane przywitało nas zmienną i kapryśną aurą – deszcz i mgły przesłoniły widok na Tatry. Niepocieszeni, ale absolutnie nie zrezygnowani wykorzystaliśmy górskie powietrze, by naładować nasze miejskie płuca zimnym, czystym i zdrowym powietrzem z serca polskich gór. Tetmajer zwykł mawiać, że nie ma w Polsce miejsca, gdzie polskie serce bije mocniej, krew w żyłach płynie szybciej, a łza w oku kręci się bardziej, niż u szczytu samych Tatr. Może też dlatego od początku czuliśmy, że góry, niezależnie od aury, są dla nas wyzwaniem, przygodą ale także miejscem relaksu i wsłuchania się w samych siebie.
Sprzyjała temu piesza wędrówka do Doliny Białego, którą odbyliśmy w deszczu, spotkanie z góralskim folklorem w deszczowy wieczór, który spędziliśmy wspólnie w jednej z zakopiańskich karczm.
Urokliwe miasteczko powitało nas wernisażem i wieczorem poetyckim w domu Sztaudyngera, gdzie swoje zdolności oratorskie i świetną pamięć prezentowali słuchacze naszego Uniwersytetu, wygrywając przy tym unikatowe wydanie dzieł pisarza.
Odwiedziliśmy willę Kasprowiczów z mauzoleum Marusi Kasprowiczowej. Tam przekonaliśmy się, że polska kultura i literatura nie mają sobie równych. Bogowie nie lubią ludzi szczęśliwych… to motto pozostało w naszej pamięci po odwiedzinach domu, w którym Jan Kasprowicz spędził najwspanialsze lata swojego życia.
Nie brakowało także czasu dla zakopiańskiej cyganerii – Witkacy i wystawa w muzeum w willi Oksza pozostawiło w nas wrażenie iście młodopolskie – tam zobaczyliśmy, jak rodzi się legenda.
Nie było czasu na nudę, a czas wolny spędzaliśmy na Krupówkach gwarząc, oddychając górskim powietrzem i chłonąc jesienną aurę Zakopanego.
Słońce wyszło dla nas symbolicznie… W drodze na Krzeptówki… Zza chmur wyłonił się Giewont. Symbol Zakopanego, który pięknym widokiem ukoronował naszą wyprawę. To był piękny czas.